top of page

Śliwka w czekoladzie



Czy Wam również najlepsze pomysły przychodzą do głowy podczas spotkań z inspirującymi ludźmi? U mnie tak właśnie jest. Podczas takich spotkań uwolniona zostaje tak pozytywna energia, że nowe horyzonty zdają się otwierać na naszych oczach. Cieszę się, że nauczyłem się to doceniać.

Pomysł na śliwki w czekoladzie pojawił się podczas spotkania z panią Moniką Nowakowską, Redaktor Naczelną magazynu „Fit nie Fat”. Rozmawialiśmy o powodach wielkiego sukcesu naszych zdrowych krówek. I pani Monika zasugerowała coś, co nie przyszłoby mi do głowy: że zdobyły one uznanie, bo są nasze, polskie. Tak dobrze nam znane i lubiane przez wielu. Ja dodałbym nawet, że jest to jeden z uwielbionych przez nas smaków dzieciństwa.

I wtedy pomyślałem, że jest jeszcze jeden produkt z grupy małych słodkości, który kojarzy nam się z dawnymi dobrymi czasami (a niektórym nawet z obecnymi dobrymi czasami): śliwki w czekoladzie. Dla mnie jest to jeden ulubionych smaków urodzin, imienin, świąt i wakacji spędzanych u Babci. Śliwki w czekoladzie miały taką dziwną właściwość, że zawsze pozostawiały niedosyt. Były ciężkie, a zatem kosztowne. Dlatego też kupowało się ich niewiele. Jak dla mnie – tylko na spróbowanie.


Co przetrwało z tego smaku od czasów mojego (niedawnego przecież) dzieciństwa? Niewiele. Oto skład śliwek w czekoladzie jednej z bardziej znanych marek: „śliwki kandyzowane 70% (śliwki, cukier, regulator kwasowości: kwas cytrynowy), czekolada 30% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz shea, emulgatory: lecytyny (z soi)), Czekolada: masa kakaowa minimum 43%, Oprócz tłuszczu kakaowego czekolada zawiera tłuszcze roślinne”. Brzmi to okropnie – jak skład pigułki wywołującej raka, otyłość i zaburzenia pracy układu nerwowego.

A przecież zrobienie zdrowych, domowych śliwek w czekoladzie to naprawdę nic trudnego. Nie wymaga wiele czasu, posiadania piekarnika, specjalistycznego sprzętu ani nawet dzieci, które można byłoby zatrudnić w charakterze pomocy kuchennej. Ja i Asia poradziliśmy sobie doskonale sami, a przy okazji dobrze się bawiliśmy, babrząc się w czekoladzie.

Powiem Wam, że nasze cukierki są dużo lepsze od tych kupnych. Nie ma tu dziwnego chemicznego posmaku ani mdlącej słodyczy. Otaczająca śliwkę czekolada jest, jak powiedziała moja Mama „bardzo przyjemnie czekoladowa”. Konsystencja również nie pozostawia wiele do życzenia. Czekoladowa skorupka przyjemnie pęka po ugryzieniu, odsłaniając w klasyczny wręcz sposób śliwkowe wnętrze.

Najlepszą rekomendacją dla tych cukierków będzie to, że wiele z nich znika jeszcze przed włożeniem do lodówki celem zapewnienia czekoladzie możliwości stężenia. Życie domu zaczyna się nagle kręcić wokół talerza, na którym układa się gotowe cukierki. A ci, którzy nie przepadają za suszonymi śliwkami nagle zaczynają je uwielbiać.

Jeśli do tej pory nie próbowaliście żadnej z naszych małych słodkości, zacznijcie od przygotowania tych cudeniek. Przepis już czeka na Was poniżej.



PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.

Składniki

na 50 sztuk (małe śliwki)

60 g oleju kokosowego*

50 ml mleka krowiego lub roślinnego**

10 g miodu

35 g zmielonych ziaren kakaowca***

ok. 50 miękkich śliwek suszonych****

Wykonanie

  1. Rozpuścić olej, mleko i miód, nie przekraczając temperatury 40 st. C. Najlepiej w kąpieli wodnej lub Thermomixie (5 min, 40 st., obr. 2).

  2. Dodać kakao i wymieszać na gładką masę (Thermomix: 1 min, obr. 3).

  3. Obtaczać śliwki i zostawić do zastygnięcia w lodówce.

Wskazówki

* najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; więcej o tłuszczach piszemy w tym poście

** niestety, mleko roślinne kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko roślinne, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie – przepis podajemy tutaj

*** chodzi tu o surowe ziarna kakaowca sprzedawane w całości; mają one charakterystyczny smak, więc zanim zrobicie z nich polewę, spróbujcie, czy Wam smakują; jeśli ich zapach lub smak Wam nie odpowiadają, zdecydujcie się na zwykłe gorzkie kakao (choć zazwyczaj jest ono alkalizowane przy pomocy silnej chemii i pozbawione wartości odżywczych wysoką temperaturą)

**** suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); śliwki suszone najczęściej konserwuje się kwasem sorbowym lub sorbinianem potasu; dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe


0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page