Ostatnio zastanawiałem się, ile czasu trwa cykl produkcyjny jednego naszego posta. I wiecie co? Nie da się tego dokładnie określić.
Przede wszystkim człowiek nie jest w stanie przypomnieć sobie, kiedy wpadł na pomysł zrobienia jakiejś potrawy czy deseru. Czasami idea czy inspiracja pochodzą nawet sprzed 10 lat.
Jednak nawet jeśli nie wliczymy tego okresu do naszych obliczeń, to i tak czas przygotowania posta jest dosyć rozciągnięty. Myślę, że spokojnie jest to jeden dzień pracy dwóch osób.
Na początku każdą potrawę robię dwa lub trzy razy „na oko” (nie znoszę ważenia w kuchni). Potem przychodzi czas na kolejne wykonanie, już z pomiarem wagi, którą umieszczamy w przepisie. Jeśli potrawa nie wyjdzie ładnie (czytaj: niewystarczająco ładnie do zdjęć), kolejne gotowanie jest nieuniknione.
Następnym etapem jest sesja fotograficzna, niemal apteczne krojenie kawałków (żeby były przepiękne), dekoracje, robienie i obrabianie zdjęć. No i jest jeszcze umieszczenie posta na stronie, z czym wiąże się dopracowanie receptury. A co jest na końcu? Oczywiście pisanie tekstu, którym zajmuje się mistrz prokrastynacji w mojej skromnej osobie.
Gdyby to była „prawdziwa” praca, a Asia była moim szefem, to już dawno by mnie wywaliła. O ile z namawianiem mnie do gotowania nie ma żadnego problemu, to już nakłanianie do pisania wymaga średnio od pięciu do piętnastu przypomnień.
A konsekwencją tego jest pustka w głowie. Na przykład tutaj – ja już naprawdę nie pamiętam, o co chodziło z tym keksem.
Pewnie o bakalie, doskonale soczyste ciasto, orzechowy posmak. Ale mogę się mylić. A może chodziło o wspomnienie imprez urodzinowych w dzieciństwie?
Jedno jest pewne – każdy kiedyś keksa próbował lub chce spróbować. Świat dzieli się na jego zwolenników i przeciwników. A Wy, w której jesteście grupie?
Nawet jeśli nie znosicie keksa, spróbujcie naszej wersji. Nie pożałujecie.
Smacznego,
Asia i Michał
PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Składniki
Na keksówkę o długości 28 cm
Numery przy składnikach odwołują do dodatkowych informacji, pozwalających wybrać właściwe produkty.
200 g masła
130 g miodu (1)
4 średnie jajka (2), oddzielnie żółtka i białka
200 g mąki orkiszowej, typ. 630 lub podobny
½ łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżka mleka krowiego lub roślinnego
ok. 300 g bakalii (3) + trochę do dekoracji
np. śliwki, migdały, rodzynki, daktyle, jagody goji
skórka starta z 1 cytryny
Wykonanie
Masło utrzeć z miodem na puszystą masę, około 10 minut.
Następnie dodawać po jednym żółtku, cały czas miksując.
Zmniejszyć obroty miksera i dodać stopniowo mąkę. Mieszać do połączenia składników.
Piekarnik rozgrzać na 180 st. C (tryb góra-dół, bez termoobiegu).
W oddzielnej misce ubić białko na sztywną pianę. Delikatnie wmieszać do masy.
Sodę wymieszać z mlekiem i dodać do masy
Bakalie pokroić na małe kawałki. Dodać 1 łyżkę mąki oraz skórkę z cytryny i wymieszać. Dodać do masy.
Ciasto wylać na formę wyłożoną papierem do pieczenia.
Piec około 50 minut (do suchego patyczka). W trakcie pieczenia po 25 minutach naciąć ciasto na głębokość 1 cm.
Wskazówki
(1) miód: jeśli chcecie mieć dobry miód, zadbajcie o to, by był ze sprawdzonego źródła – najbezpieczniej jest po prostu znać pszczelarza; dobry miód (z wyjątkiem akacjowego) krystalizuje się po kilku miesiącach od zebrania (czyli najpóźniej zimą)
(2) jajka: warto zadbać o to, by jajko pochodziło z dobrego źródła (najlepiej od znajomej gospodyni, u której kury chodzą sobie "luzem" i karmione są tradycyjnie, a nie gotową paszą; jeśli jednak nie macie dostępu do takich jajek, poszukajcie takich z "0" na pieczątce; żółtko jajka, zgodnie z nazwą, powinno być żółte, a nie pomarańczowe)
(3) bakalie: suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe
PS. Znacie jagody goji? Jeśli nie, zachęcamy do wypróbowania - te wspaniałe owoce są źródłem wielu witamin i mają korzystny wpływ na zdrowie. Polecamy jagody goji od Bio Planet.
Comments