top of page

Ciasteczka na zakwasie



Czasami jest tak, że sami nie wierzymy we własne możliwości. Odtwarzamy przypisane nam role, codziennie rano wkładając do odtwarzacza swojego życia zdartą już nieco płytę. Funkcjonujemy właściwie z rozpędu i choć wszystko zdaje się być w porządku, w głębi duszy czujemy, że skręciliśmy w kierunku, który nie do końca nas interesuje.


Aż nagle zdarza się coś, co otwiera nam oczy. Pokazuje nowe horyzonty. Pozwala odkryć potencjał i pasję. To nie musi być spektakularne zdarzenie. Czasami wystarczy wskazówka.


Tak było ze mną i z gotowaniem. Uwierzycie, że kiedyś w ogóle nie traktowałem tej dziedziny życia jako swojej pasji? Była to część mojej codzienności, którą kochałem, ale jakoś nie potrafiłem związać swojej przyszłości z tym, co przygotowuję w kuchni. Dlatego też odtwarzałem jedynie schematy podsunięte mi przez kogoś innego.


Początkowo korzystanie z czyichś przepisów było interesujące. Pojawiał się ten dreszczyk emocji związany z ryzykiem, że coś mi nie wyjdzie. A kiedy danie się udało, przychodziło uczucie satysfakcji. Coraz mniejszej, niestety.


Czułem, że jak za półprzezroczystą zasłoną czeka na mnie inna odsłona kulinarnego świata. Takie jego wydanie, które pozwala eksperymentować, przekraczać granice, tworzyć nowe smaki i szukać zaskakujących rozwiązań.


To uczucie narastało w mojej podświadomości, aż doprowadziło mnie do stworzenia własnych ciastek na zakwasie. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Ciasteczka na zakwasie chlebowym.


Dziwne? Jeśli się zastanowić, to wcale nie. Co jest zadaniem zakwasu chlebowego? Zmienić strukturę masy, do której został dodany w taki sposób, aby pięknie się uniosła i zyskała dodatkowe walory smakowe. Drożdże robią to samo, ale dla mojego żołądka są przyczyną powolnego wyniszczenia, więc musiałem je odstawić. Za to zakwas bardzo dobrze mi służy.


Na pierwszy ogień (dosłownie, zważając na piekielną temperaturę piekarnika) poszły właśnie ciasteczka na zakwasie żytnim. Ten wypiek jest nieco kwaśny ze względu na wytrawny charakter zakwasu żytniego. Dlatego warto przełamać tę nutę naturalną słodyczą uzyskaną z bakalii. Idealne połączenie!

Takie ciasteczka są doskonałe jako przekąska do pracy. Chociażby zamiast drożdżówki, która napakowana jest chemikaliami szkodliwymi dla naszego zdrowia. Albo zamiast kanapki, której zrobienie zajmuje nam trochę cennego czasu. Gorąco polecamy :).



PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.


Składniki

na 1 blachę (np. do pizzy o średnicy 35 cm)


300 ml ciepłej (ale nie gorącej) wody


150 g mąki żytniej typ 2000

200 g innej mąki, np. żytniej typ 720, orkiszowej, owsianej

150 g płatków owsianych

1 łyżeczka soli (1)


Ulubione bakalie (2), np.:

dwie garście rodzynek

dwie garście suszonych śliwek, daktyli lub fig

Ulubione nasiona, np.:

garść pestek dyni

garść słonecznika


orzechy laskowe i słonecznik na wierzch



Wykonanie

  1. Zakwas wymieszać z ciepłą wodą.

  2. Dodać pozostałe składniki, wymieszać.

  3. Rozsmarować ciasto na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

  4. Posypać orzechami oraz słonecznikiem, a następnie wcisnąć lekko w ciasto.

  5. Odstawić do wyrośnięcia na 3-4 godziny w ciepłym miejscu.

  6. Wstawić do nagrzanego piekarnika.

  7. Piec 40 minut w 200 st. C.

  8. Po ostygnięciu pokroić ciasto na mniejsze części np. trójkąty jak na zdjęciu 😊


Wskazówki


(1) sól: należy uważać na rodzaj używanej soli; naszym zdaniem najlepsza jest sól himalajska i niejodowana sól kamienna; jod, którym “wzbogaca się” popularną białą sól, szkodzi naszemu układowi hormonalnemu


(2) bakalie: suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe




0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page