top of page

Czekolada na gorąco



To jest przepis, który poprawiałem chyba największą liczbę razy w swojej karierze kulinarnej. Wydaje mi się, że zrobiłem to danie cztery razy, by wreszcie stwierdzić, że jego smak i konsystencja są doskonałe.


O jaki deser chodzi? Oczywiście o czekoladę na gorąco. Czytając te słowa, rozumiecie zapewne, że zależało mi na tym, by przepis umożliwiał otrzymanie czegoś, co w pełni zadowoli nasze kubki smakowe.


W swoim życiu próbowałem czekolady do picia w wielu różnych wydaniach. Od gęstego, aksamitnie brązowego, leniwie spływającego z łyżeczki napoju aż do lury, którą przygotowuje się poprzez zalanie proszku wrzącą wodą. Ten drugi przypadek nie dotyczył jedynie prób przygotowania gorącej czekolady w domu, ale spotyka się go również w kawiarniach. Niestety, zdarza się wielokrotnie, że coś, co w karcie nazywa się czekoladą do picia okazuje się rzadkim kakao, które swoim smakiem przypomina wszystko, z wyjątkiem gorącej czekolady.


Ze względu na zdrowy styl życia czekolady do picia nie zamawiamy już od kilku lat. Pamiętam jednak, co łączyło wszystkie wersje tego napoju, jakie spotkaliśmy w wielu kawiarniach rozsianych po całym świecie – były koszmarnie słodkie. Porażały słodyczą do tego stopnia, że zamówienie do nich deseru w postaci jakiegokolwiek ciastka było aktem odwagi.


Drugą cechą łączącą gorące czekolady dostępne w (przynajmniej polskich) lokalach jest sposób ich przygotowania. Jeśli wyobrażacie sobie, że polega ono na rozpuszczaniu tabliczki czekolady po to, by następnie umieścić ją w eleganckiej filiżance, to bardzo się mylicie. Obecnie gorącą czekoladę (nawet tę gęstą i do złudzenia przypominającą rozpuszczoną czekoladę, która dostępna jest w lepszych lokalach) przygotowuje się poprzez zalanie specjalnego proszku mlekiem lub wodą. Tak wiem, ja też byłem rozczarowany, gdy się o tym dowiedziałem. Nie mówię, że nie istnieją kawiarnie, które oferują jeszcze prawdziwą gorącą czekoladę, ale założę się, że to odosobnione przypadki.


A co zawiera proszek, z którego powstaje „gorąca czekolada”? To co najgorsze: mleko w proszku, skrobię modyfikowaną, aromaty (pod tą zgrabną nazwą często ukrywa się glutaminian sodu), cukier i inne słodziki itd. Brzmi coraz mniej smacznie, prawda?


Mam też jednak dobre wiadomości :). Wymyśliłem fantastyczny przepis na gorącą czekoladę, który był ulepszany pod czujnym okiem Asi – głównej specjalistki do spraw degustacji tak wyrafinowanych smakołyków.


Nie będę daleki od prawdy, jeśli powiem, że to najlepsza gorąca czekolada, jaką próbowałem w swoim życiu (może jeszcze nie za długim, ale jednak nie tak bardzo krótkim przecież). Nie tylko posiada właściwą gęstość, ale również w idealny sposób łączy w sobie smaki słodki i gorzki. Jej wygląd jest idealnym dopełnieniem cudownych wrażeń związanych z kosztowaniem tego smakołyku. A co najważniejsze – jest niesamowicie pożywna. Zawiera bowiem kaszę jaglaną, ziarno kakaowca i olej kokosowy.


Chyba trudno o lepszą rekomendację. Polecamy Wam gorąco ten przepis jako największe Łasuchy na świecie :)



PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.


Składniki

na 1 porcję

Numery przy składnikach odwołują do dodatkowych informacji, pozwalających wybrać właściwe produkty.


10 g kaszy jaglanej (1)

można dodać 5-10 g więcej, jeśli chcecie, by czekolada była bardziej gęsta

15 g ziaren kakaowca lub surowego kakao (2)

około 10 ziaren

15 g gorzkiego kakao (3)


20 g daktyli (4)


15 g oleju kokosowego (5)

1 szklanka mleka (krowiego (6) lub roślinnego (7))



Wykonanie

  1. Kaszę, kakaowiec i daktyle zmielić na mąkę. Dodać kakao.

  2. Dodać do tego połowę mleka. Dokładnie wymieszać.

  3. Pozostałe mleko zagotować z olejem kokosowym. Dodać do niego przygotowaną mieszankę i gotować na małym ogniu ok. 10 minut (aż kasza się ugotuje, czyli nie będzie czuć takich twardych drobinek).


Wykonanie (Thermomix)

  1. Kaszę jaglaną, kakaowiec i kakao umieścić w naczyniu i zmielić (40 sek, poz. 10).

  2. Dodać daktyle i zmielić (30 sek, poz. 10).

  3. Dodać mleko oraz olej kokosowy i gotować (15 min, 90 st. C, poz. 2).

  4. Podawać na gorąco.


Wskazówki


(1) kasza jaglana: im lepszej jakości jest kasza jaglana, tym deser będzie smaczniejszy; dlatego właśnie my nie kupujemy najtańszej; najdroższej też nie - wiadomo, płaci się za markę; ważne, by kasza jaglana była z tzw. upraw ekologicznych, naprawdę jest wtedy smaczniejsza; taka kasza jest nieco droższa, ale można ją znaleźć w naprawdę przystępnej cenie w internetowych sklepach z ekologiczną żywnością - kupując ją w większej ilości, można nawet oszczędzić; i nie radzę gotować kaszy w plastikowym woreczku - smakuje wtedy gorzej, a samo opakowanie wydziela rakotwórcze substancje


(2) surowe kakao: jest bardziej wartościowe niż tradycyjne gorzkie kakao; to drugie często jest przetwarzane w wysokich temperaturach (co usuwa z nich większość wartości odżywczych) i alkalizowane (przy użyciu chemicznych substancji), dlatego warto zaopatrzyć się w surowe ziarna kakaowca przetwarzane w niskich temperaturach; smak surowego kakao jest specyficzny: bardziej kwaśny i nie każdemu może odpowiadać od samego początku; jeśli ich zapach lub smak Wam nie odpowiadają, zdecydujcie się na zwykłe gorzkie kakao


(3) kakao: warto zadbać o to by kakao było dobrej jakości; my zaopatrujemy się w kakao ekologiczne, które smakuje znacznie lepiej i jest bardziej aromatyczne niż kakao najczęściej dostępne w sklepach


(4) bakalie: suszone owoce i orzechy, które kupujemy nie powinny zawierać szkodliwych konserwantów (sorbinian sodu, dwutlenek siarki itd.) czy dodatków (wiecie, że suszona żurawina składa się w 45% z białego cukru?!); dobre suszone owoce są ciemne, a nie pomarańczowe


(5) olej kokosowy: najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; ponadto, warto zadbać, by kupowany przez nas olej pochodził w Filipin – większość tłoczonych na zimno olejów to produkty tłoczone z prażonych wiórków kokosowych w Polsce (oczywiście na zimno, ale wiórki już i tak są pozbawione wartości odżywczych); tylko nieliczne oleje nierafinowane są tłoczone z miąższu kokosa na Filipinach – stąd wynika tak duża różnica w cenie oleju nierafinowanego; więcej o tłuszczach piszemy w tym poście


(6) mleko krowie: krowie mleko warto wybrać uważnie; najlepsze byłoby mleko prosto od krowy, ale jeśli nie możecie go dostać, uważajcie na mleko sklepowe; na pewno odpada mleko UHT, które jest oczyszczone ze wszystkich składników odżywczych; jednak również mleko w butelce (pasteryzowane w niskiej temperaturze i mikrofiltrowane) różni się pod względem smaku i wartości; my polecamy mleko Strzałkowskie – naszym zdaniem najbardziej zbliżone do prawdziwego mleka


(7) mleko roślinne: niestety, mleko roślinne kupowane w sklepach nie ma absolutnie nic wspólnego ze zdrowiem ze względu na liczne dodatki o trudnym do przewidzenia wpływie na ludzki organizm, a także to, że są sprzedawane w opakowaniach wydzielających szkodliwe substancje (może te najdroższe produkty są lepsze jakościowo, ale wątpię, żeby były nieszkodliwe); jeśli chcecie mieć naprawdę zdrowe (i smaczne) mleko roślinne, można bardzo łatwo zrobić je samodzielnie – przepis podajemy tutaj



0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page