Błyszczały w świetle porannego sierpniowego słońca, którego blask przypomina o nadchodzącej jesieni. Wysypane do skrzynek kusiły swoją gładką czerwono-zielono-żółtą skórką. Wziąłem jedno z nich ręki i już wiedziałem, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Niemal poczułem na języku tę soczystość i aromat. I już wiedziałem, że warto ich kupić co najmniej kilogram.
W domu spróbowałem zakupionych jabłek, które zachęcały mnie swoim delikatnym zapachem. I wtedy właśnie wpadł mi do głowy pomysł na ten wpis.
Czy warto szukać dobrych owoców i warzyw? Moja odpowiedź zawsze brzmi: zdecydowanie tak.
Możecie pomyśleć: o co tyle hałasu?! Warzywa to warzywa. Ja też tak kiedyś myślałem. Jednak z czasem zacząłem zauważać pewne różnice w produktach dostępnych w sklepach, na rynkach i ekologicznych targach. Mieszkam w Poznaniu już 8 lat. Połowę tego czasu spędziłem na szukaniu takich produktów, które nie byłyby zgniłe, opryskane toną pestycydów i innych środków, ale przede wszystkim stawiałem na ich smak. W końcu okazało się, że rozwiązanie jest pod samym nosem (często mi się tak zdarza, Wam też?). Na rynku położonym kilkaset metrów od mojego domu znalazłem stoisko prowadzone przez Państwa, którym zaufałem i nigdy się nie zawiodłem (dziękuję, że zdecydowali się państwo kiedyś prowadzić swoje stoisko w tym właśnie miejscu; dzięki Wam mogę liczyć na wspaniałą wymianę doświadczeń i sprawdzone produkty :) ).
Dodam, że na odwiedzanym przeze mnie targowisku stoisk jest kilka. Przyzwyczaiłem się, że przychodząc na rynek, kieruję się właśnie do tego swojego i nie zwracam uwagi na pozostałe. Jednak kiedy moja Mama przyjechała kiedyś w odwiedziny i wybraliśmy się na zakupy, dostrzegłem coś, czego nie widziałem wcześniej.
- Dlaczego wszyscy stoją w kolejce do tego jednego stoiska, a przy pozostałych nie ma nikogo? - usłyszałem pytanie.
Podniosłem głowę znad listy zakupów i przyjrzałem się temu, co działo się na rynku. Rzeczywiście, do naszego stoiska stała chyba 10-osobowa kolejka, a przy pozostałych nie było żywego ducha.
- No widzisz. Jakość zawsze się obroni - odpowiedziałem po chwili zaskoczenia.
Jeśli nadal mi nie wierzycie, spróbujcie kiedyś zrobić eksperyment: kupcie pomidora w sklepie oraz pomidora, który ma sprawdzoną jakość (pochodzi z ogródka znajomych czy rodziny, NAPRAWDĘ ekologicznego sklepu lub od staruszki, która raz w tygodniu przywozi dwa kilogramy pomidorów z działki oraz trzy pęczki zieleniny na lokalny targ). Jeśli nie lubicie pomidorów, możecie kupić marchewkę lub jabłko. Kiedy już będziecie mieli dwa egzemplarze tego samego (jak się wydaje) warzywa lub owocu, porównajcie ich wygląd, smak i zapach - dostrzeżecie kolosalną różnicę.
Ja taki eksperyment zrobiłem przypadkowo. Miałem niedawno szczęście odwiedzić Toskanię. Tamtejsze warzywa i owoce (nawet te, które kupiliśmy w supermarkecie) były tak smaczne, że nie trzeba było mieć żadnych umiejętności kulinarnych, by zrobić z nich coś pysznego. Po powrocie do Polski ugotowałem obiad z warzyw, które kupiłem na pobliskim rynku (musiałem, niestety, skorzystać ze stoiska zazwyczaj przeze mnie omijanego, ponieważ moi ukochani państwo, którym ufam i którzy nigdy mnie nie zawiedli, wyjechali na wakacje) i powiem Wam, że byłem bliski wyrzucenia dania przez okno. Przypominało breję złożoną z wody, styropianu i kartonu z niewielkim dodatkiem przypraw.
Wiem, co powiecie. Nasze warzywa i owoce nie mają tyle słońca, co włoskie i dlatego smakują inaczej. Zgadzam się, ale jest to tylko część prawdy. Wiem to, bo zacząłem szukać produktów lepszej jakości i znalazłem :). Może nie smakują tak jak te toskańskie, ale na pewno są smaczniejsze niż karton.
Od tego czasu zintensyfikowałem poszukiwania i odkryłem Zielony Targ, który jest obecny na poznańskim Placu Bernardyńskim w każdą sobotę. Tam właśnie znalazłem jabłka będące bohaterami pierwszego akapitu. Udało mi się też dostać pachnącą (!) marchewkę i cebulę, którą naprawdę można doprawić swoje dania, a nie tylko wypełnić je objętością. A natka pietruszki przywołuje tak wyraźne wspomnienie domowego niedzielnego rosołu, że wywołuje wrażenie podróży w czasie. Więcej o Zielonym Targu piszę poniżej.
Przyznam się Wam jednak, że gdyby nie wyjazd państwa, którzy prowadzą stoisko na rynku obok mnie i u których zawsze się zaopatrywałem, nigdy nie zmotywowałbym się do pojechania do centrum miasta w sobotni poranek. Czasami to, co wydaje się trudnością, staje się wyzwaniem przynoszącym pewne korzyści i nowe inspiracje.
TE WSKAZÓWKI W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.
Dlaczego warto szukać dobrych owoców i warzyw?
Po pierwsze, są one po prostu smaczniejsze, a jeśli zaglądacie na nasz blog, to zapewne jesteście podobnymi łasuchami jak my - dlatego argument o smaku powinien Was przekonać.
Po drugie, mają one więcej składników odżywczych.
Po trzecie, łatwiej z nich przygotować smaczne danie. Pamiętacie smak rosołu, który Wasze Babcie gotowały z warzyw wyhodowanych na własnej działce? No właśnie, ten smak tylko w pewnej mierze wynikał z umiejętności kulinarnych.
Jak nie dać się nabrać tym, którzy wyczuli modę na ekologiczne warzywa i owoce?
Po pierwsze, warzywa i owoce na rynku nie zawsze (a w Poznaniu to już w ogóle prawie nigdy) nie są tymi, których poszukujemy - sprzedawcy najczęściej biorą swoje produkty z giełdy owocowo-warzywnej, gdzie swoimi produktami handlują duzi producenci, a przecież nie tego szukamy. Dotyczy to w szczególności stoisk, które mają wszystkie rodzaje warzyw i owoców. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich sprzedających - moje zaufane stoisko na sołackim rynku ma duży wybór, ale jednocześnie oferuje dobrą jakość produktów.
Po drugie, szukajcie małych stoisk, na których handluje się kilkoma produktami (np. tylko marchewka, pomidory, ziemniaki, ogórki). Jeśli jednak traficie na stoisko oferujące duży wybór produktów, nie zrażajcie się - niektóre produkty mogą się okazać dobre, o czym więcej w kolejnych dwóch punktach.
Po trzecie, pytajcie się o pochodzenie produktów. Najbardziej wiarygodni są staruszkowie przywożący warzywa i owoce wyhodowane we własnym ogrodzie (mogą przyjeżdżać na rynek tylko raz w tygodniu i stać na nim przez pierwsze dwie godziny, do sprzedania wszystkiego, co przywieźli, więc sprawdzajcie regularnie :)). Jeśli jednak jeszcze nie udało Wam się spotkać takich osób, nie zrażajcie się. To, czego szukacie może do Was przyjść w najmniej oczekiwanym momencie. Kilka dni po napisaniu pierwszej wersji tego postu dowiedziałem się, że na moim ulubionym stoisku co tydzień można dostać mleko i śmietankę od prawdziwej krowy :). Rozwiązało to w dużej mierze mój problem z zaopatrywaniem się w produkty nabiałowe.
Po czwarte, unikajcie równiutko ułożonych stosów jabłek, pomidorów itd., które składają się z wielu identycznie wyglądających egzemplarzy o kształcie jak z wycinanki dla dzieci (np. idealnie okrągły pomidor).
Po piąte, kierujcie się zmysłem powonienia. Prawdziwe owoce i warzywa powinny pachnieć naprawdę intensywnie.
Po szóste, poddajcie zakupione produkty próbie ognia i wody. Jeżeli uda się z nich przygotować bardzo smaczną zupę bez przypraw (no, może ze szczyptą soli), to jest w nich potencjał.
Po siódme, nie dajcie się nabrać na sformułowania typu "wiejskie jajka". Na jednym z pobliskich rynków są dwa stoiska z "WIEJSKIMI JAJAMI". Mają tam zawsze kilka tysięcy sztuk na palecie, a 10 jajek kosztuje 3,50 zł. Myślę, że sformułowanie "wiejskie" jest związane tylko z tym, że ferma, w której kury są hodowane (a właściwie więzione w małych klatkach bez dostępu słońca i karmione głównie antybiotykami i małowartościową paszą) znajduje się na wsi, a nie w mieście. Nie jest możliwe, żeby jajka, które nas interesują kosztowały 0,35 zł za sztukę. To tylko sztucznie zaniżona cena wynikająca z masowej produkcji.
Po ósme, nie zrażajcie się niepowodzeniami. Naprawdę warto szukać, dowiadywać się, bo korzyści z jedzenia zdrowych warzyw i owoców mogą się okazać nieocenione. Nie poddawajcie się, pytajcie o możliwość kupienia dobrych produktów w miejscach, gdzie robicie zakupy. Czasami produkty nie są sprzedawane, bo nie ma na nie zapotrzebowania. A kto takie zapotrzebowanie ma zgłosić? Właśnie Wy! Może nie od razu Wasze poszukiwania zakończą się sukcesem, ale na pewno z czasem go odniesiecie. Trzymam za Was kciuki :).
Po dziewiąte, szukajcie, szukajcie, szukajcie i bądźcie cierpliwi. Czasami okazuje się, że rozwiązania są bliżej niż myślicie. My ostatnio dostaliśmy cudowne buraki, pomidory i rabarbar od Asi znajomej. Alinko, serdecznie Ci dziękujemy za wsparcie naszego bloga (duchowo, a także materialnie - buraczki i pomidorki posłużyły m.in. do sesji zdjęciowej w tym poście oraz do przygotowania tortu urodzinowego).
Po dziesiąte, nie dajcie się nabrać naciągaczom. Moda na ekologiczną żywność stale się rozwija i oczywistym jest to, że nie wszystkim, którzy wpiszą się w jej nurt będzie zależało na uczciwości. Jestem przekonany, że wiele osób, które sprzedają ekologiczne warzywa i owoce ze swoich gospodarstw robi to dobrze, ale są też tacy, którzy będą chcieli jedynie się wzbogacić. Przykład przyszedł mi do głowy po rozmowie z panią na moim ulubionym stoisku, która zwróciła mi uwagę, że nie wszystkim straganom na Zielonym Targu można ufać. Rzeczywiście, ostatnio zauważyłem, że na niektórych stoiskach warzywa są niewspółmiernie drogie w stosunku do jakości. Oczywistym jest, że cena ekologicznych warzyw musi być wyższa (bo to cena warzyw z produkcji masowej jest sztucznie zaniżona ze względu na stosowanie określonych metod uprawy). Jednak odnoszę wrażenie, że niektórzy pragną się tylko wzbogacić, nie dbając o rzeczywistą jakość swoich produktów - mogą mieć one certyfikat ekologicznych, ale to nie wyklucza zawyżania cen i stosowania nadużyć, których przepisy jeszcze nie obejmują. Dlatego bądźcie ostrożni i sprawdzajcie.
Na razie tyle przychodzi mi do głowy. Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie. Chętnie podzielimy się posiadaną wiedzą.
Comments