top of page

Idealna polewa czekoladowa


Pamiętam, że polewa czekoladowa pełniła ogromną rolę w kuchni mojej Babci. Zwłaszcza, kiedy robiła sernik lub wafle przekładane nadzieniem. Ten kakaowy zapach wypełniający maleńką kuchenkę wspominam do dziś. Pamiętam też, że bardzo lubiłem pomagać Babci podczas przygotowywania polewy. I mimo że moja pomoc obejmowała głównie wybieranie resztek z garnka, jakoś żadne z nas nie wychodziło stratne na tej współpracy. Myślę, że Babcię bawił mój nieodmiennie umazany nos i zapał oraz dokładność, które towarzyszyły czyszczeniu naczynia.


Wspomnienie smaku Babcinej polewy było tak wyraźne, że regularnie do mnie powracało. Postanowiłem przywrócić przeszłość do życia i przygotować polewę samodzielnie. Zajrzałem zatem do segregatora, w którym trzymam skserowane przepisy Babci i Mamy i złapałem się za głowę. Składnikami polewy były: margaryna, cukier, mleko w proszku, kakao i woda. Tylko ta ostatnia w pełni zasługiwała na obecność w mojej zdrowej kuchni (kakao, uznawane powszechnie za zdrowsze od czekolady dostępnej w sklepach często jest palone, więc nie jestem pewny, ile wartości odżywczych w nim ostatecznie pozostaje). Ale polewa czekoladowa z samej wody? Jakoś mi się to nie uśmiechało.


Podejmowałem wiele prób "uzdrowienia" przepisu, eksperymentując z różnymi rodzajami składników i proporcjami. Ostatecznie inspiracją okazała się tarta Bounty (przepis mogę podać, jeśli wyrazicie taką chęć), pokryta fantastyczną polewą, a którą zajadaliśmy się u (kogóż by innego) naszej dobrej przyjaciółki Moniki. Okazało się, że w polewie, która ma być "idealną" (prosta w przygotowaniu, gładka, smaczna, zastygająca w lodówce, ale rozpływająca się w ustach) najlepiej sprawdza się olej kokosowy, a nie masło. Opracowanie proporcji okazało się już tylko dobrą zabawą. Jej rezultat możecie znaleźć poniżej.


Taka polewa jest bardzo gładka, więc idealnie nadaje się jako wierzch do ciasta. Można jednak użyć jej również do produkcji własnej domowej czekolady. Do polewy dodajemy wówczas pokrojone orzechy i suszone owoce (jeśli lubimy czekoladę z bakaliami), wlewamy ją do foremki takiego rozmiaru, by masa miała 0,5-1 cm wysokości. Po zastygnięciu kroimy na kostki.

Taką czekoladę należy przechowywać w lodówce, ale jest dużo smaczniejsza od sklepowej.

wersja gorzka (którą uwielbia Michał)

PRZEPIS W WERSJI PDF DOSTĘPNY JEST TUTAJ.

Składniki

45 g oleju kokosowego*

80 ml mleka (zwykłego lub kokosowego)

35 g kakao**

Wykonanie

  1. Mleko i olej wymieszać na gładką masę w kąpieli wodnej***** (tłuszcz ma się całkowicie rozpuścić)

  2. Dodać kakao i wymieszać dokładnie.

  3. Polewa tężeje w lodówce.

wersja słodka (którą uwielbia Asia, znany Łasuch)

PRZEPIS W WERSJI PDF DOSTĘPNY JEST TUTAJ.


Składniki

40 g rodzynek*** namoczonych w zimnej wodzie**** (ok. godziny)

40 g oleju kokosowego*

80 ml mleka (zwykłego lub kokosowego)

35 g kakao**

Wykonanie

  1. Mleko i olej wymieszać na gładką masę w kąpieli wodnej***** (tłuszcz ma się całkowicie rozpuścić).

  2. W międzyczasie rodzynki zmiksować na gładką masę (jeśli ciężko się mieli – można zmiksować je razem z rozpuszczoną masą).

  3. Dodać kakao oraz rodzynki do rozpuszczonego tłuszczu z mlekiem i wymieszać dokładnie.

  4. Polewa tężeje w lodówce.


Wskazówki


* najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły


** wiem, co napisałem o kakao powyżej; dlatego właśnie polecam wykorzystanie w tym przepisie (i w każdym innym) zmielonych surowych ziaren kakaowca (kupuje się ziarna w całości lub kruszone; na opakowaniu mają napisane "RAW"); jeśli jednak smak tych ziaren Wam nie odpowiada, użyjcie dobrego ciemnego kakao w proszku (nie takiego dla dzieci, które rozpuszcza się w mleku, ale tradycyjnego); będąc w Niemczech odkryliśmy świetne kakao marki Bensdorp - jeśli macie do niego dostęp (chociaż trudno je dostać w Polsce), bardzo polecamy


*** kupując rodzynki, zwróćcie uwagę na skład zamieszczony na opakowaniu; dobre rodzynki powinny mieć w składzie... (uśmiejecie się) tylko rodzynki; niestety, nie znalazłem jeszcze produktu, który byłby właśnie taki; co prawda można znaleźć rodzynki bez konserwantów, ale zawsze mają dodatek oleju roślinnego (o którego szkodliwości napiszę innym razem) - można zadbać tylko o to, by jego udział był jak najmniejszy


**** rodzynki i wszelkie bakalie warto moczyć w zimnej wodzie, zamiast parzyć je wrzątkiem, ponieważ dzięki temu zachowują więcej składników odżywczych


***** rozpuszczanie w kąpieli wodnej jest naprawdę proste i pomaga zapobiec powstaniu w masie niechcianych grudek; na garnku z gotującą się wodą (wystarczy, że woda będzie bulgotać, produkując dużo pary; nie trzeba tego robić na maksymalnym ogniu) ustawiamy miskę i wrzucamy do niej składniki, które chcemy podgrzać/rozpuścić; kiedy tylko wszystko się rozpuści, zestawiamy miskę, uważając, żeby nie poparzyć się parą, która buchnie z garnka.


0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page