top of page

Lody czekoladowe - zdrowe i smaczne



Czasami w życiu dzieje się tak, że gusta całkowicie nam się zmieniają. Tak było ze mną i lodami czekoladowymi. Nasza relacja narodziła się w połowie mojego życia i właściwie nie wiem, dlaczego tak się stało. Przedtem nienawidziłem lodów czekoladowych. Były dla mnie po prostu niesmaczne. Ale potem nagle się w nich zakochałem. I od tego czasu nasz związek emocjonalny jest silny i trwały.


Jest tylko jeden smak lodów, który wygrywa u mnie z czekoladowym. Nie zdradzę Wam jednak, który jest moim ulubionym. Chyba, że będziecie bardzo nalegać... No dobra, nie dam się dłużej prosić. Na szczycie listy znajdują się lody pistacjowe (oczywiście te prawdziwe, o lekko orzechowym smaku pistacji, mmmmm, poezja).


Wracając do głównego wątku – niestety, zaczynając się zdrowo odżywiać, musiałem zrezygnować z cudownego smaku lodów czekoladowych. Jeśli chodzi o ten właśnie typ deseru, musiałem zadowolić się lodami śmietankowymi (przepis tutaj) i sorbetami (link do przepisu), ponieważ we wszystkich przepisach, które znalazłem używano rozpuszczonej czekolady, będącej obecnie jednym z najbardziej przetworzonych produktów, jakie można dostać w sklepie (mówię tu również o czekoladach „eko”, które często zawierają sztuczne słodziki i aromaty).



Chyba trzy lata zajęło mi: (a) przekonanie się, że nie ma rzeczy niemożliwych, (b) stworzenie w swojej głowie ciągu myślowego, który doprowadził do stwierdzenia: „Ale zaraz... dlaczego ja się tak łatwo poddaję?! Czy dla lodów czekoladowych nie jestem w stanie wysilić umysłu?”.


To wszystko doprowadziło do niespodziewanego ciągu zdarzeń i eksperymentów kulinarnych, skutkujących opracowaniem zdrowej receptury. Zwróciłem się nawet do najwyższej instancji w sprawach kulinarnych, która zazwyczaj stanowi dla mnie ostatnią deskę ratunku – do Julii Child i jej Mastering the Art of French Cooking!


I oto są: lody czekoladowe w zdrowej wersji. Tym razem NAPRAWDĘ bez sztucznych dodatków, ulepszaczy. Piszę to, by zwrócić Wam uwagę, że na wielu blogach podaje się przepis na „zdrowe” lody czekoladowe, a następnie dodaje się do nich rozpuszczoną czekoladę.


A przy tym muszę się Wam pochwalić, że lody te zdobyły najwyższe odznaczenie w Konkursie na Najlepsze Czekoladowe Lody Świata, w którego jury zasiada Asia i jej kubki smakowe. Sami przyznacie, że mega pozytywna opinia takiego Łasucha jest najlepszą rekomendacją dla tych lodów.


A tak serio: ONE SĄ NAPRAWDĘ SMACZNE I MEGACZEKOLADOWE :).


PRZEPIS W WERSJI PDF ZNAJDZIECIE TUTAJ.


Składniki

na ok. 0,5 litra lodów (pudełko o wymiarach 10x10x5 cm)

Gwiazdki przy składnikach odwołują do dodatkowych informacji, pozwalających wybrać właściwe produkty.


Masa czekoladowa

30 g oleju kokosowego*

50 ml mleka (najlepiej kokosowego, ale krowie też się sprawdzi)

30 g gorzkiego kakao


Pozostałe składniki

1 jajko**

30 g miodu***


200 ml śmietanki**


Wykonanie


1. Masa czekoladowa:

  • Mleko i olej podgrzewamy w kąpieli wodnej do rozpuszczenia tłuszczu.

  • Dodajemy kakao i mieszamy trzepaczką do połączenia składników. Masa ma być bardzo gładka, taka kremowa.

  • Odstawiamy do ostygnięcia.

2. Żółtko ubijamy z miodem na jasną, niemal białą, masę. Do tego dodajemy masę czekoladową, delikatnie mieszając do momentu, aż obydwie masy się połączą (można na niskich obrotach miksera).


3. Chwilę podziwiamy piękno powstałego musu czekoladowego i przechodzimy do kolejnego kroku.


4. Kremówkę ubijamy na sztywno, uważając, żeby jej nie „przebić” (ubijana za długo stanie się masłem).


5. Białka ubijamy na sztywno****.


6. Do masy czekoladowej dodajemy śmietankę i białka i delikatnie mieszamy.


7. Zamrażamy przez co najmniej 4 godziny*****.


Wykonanie (Thermomix)


1. Masa czekoladowa:

  • Zakładamy motylek.

  • Mleko i olej podgrzewamy do rozpuszczenia tłuszczu (3 min, 45 st. C, obr. 2).

  • Dodajemy kakao i mieszamy do połączenia składników. (30 sek., obr. 2,5) Masa ma być bardzo gładka, taka kremowa.

  • Przekładamy do oddzielnego naczynia i odstawiamy do ostygnięcia.

2. Zakładamy motylek.

3. Żółtko ubijamy z miodem na jasną, niemal białą, masę (5 min, obr. 4). Do tego dodajemy masę czekoladową, delikatnie mieszając do momentu, aż obydwie masy się połączą (1 min, obr. 1,5-2). Przekładamy do oddzielnego naczynia.

4. Chwilę podziwiamy piękno powstałego musu czekoladowego i przechodzimy do kolejnego kroku.

5. Zakładamy motylek.


6. Kremówkę ubijamy na sztywno, uważając, żeby jej nie „przebić” (ubijana za długo stanie się masłem) (2-5 min, obr. 4). Przekładamy do oddzielnego naczynia.

7. Zakładamy motylek.

8. Białka ubijamy na sztywno (5 min, obr. 4).

9. Wszystkie masy łączymy i delikatnie mieszamy (1 min, obr. 2).

10. Zamrażamy przez co najmniej 4 godziny*****.



Wskazówki


* olej kokosowy: najlepiej kupić olej nierafinowany, nieoczyszczony; wiem, że smakuje kokosem i jest droższy, ale oczyszczony, rafinowany olej nie zawiera niczego, co organizm mógłby użyć do budowania swojej wewnętrznej siły; ponadto, warto zadbać, by kupowany przez nas olej pochodził w Filipin – większość tłoczonych na zimno olejów to produkty tłoczone z prażonych wiórków kokosowych w Polsce (oczywiście na zimno, ale wiórki już i tak są pozbawione wartości odżywczych); tylko nieliczne oleje nierafinowane są tłoczone z miąższu kokosa na Filipinach – stąd wynika tak duża różnica w cenie oleju nierafinowanego; więcej o tłuszczach piszemy tutaj


** jajka: im lepsza jakość składników, tym lody będą smaczniejsze; dlatego właśnie warto zadbać o to, by jajko pochodziło z dobrego źródła (najlepiej od znajomej gospodyni, u której kury chodzą sobie "luzem" i karmione są tradycyjnie, a nie gotową paszą; jeśli jednak nie macie dostępu do takich jajek, poszukajcie takich z "0" na pieczątce; żółtko jajka, zgodnie z nazwą, powinno być żółte, a nie pomarańczowe; a w ogóle o jajkach to ja chyba napiszę oddzielny post, bo to rozległy temat); śmietanka powinna mieć w składzie tylko śmietankę, nic więcej


*** miód: warto zadbać o miód dobrej jakości, najlepiej ze znajomej pasieki; pozostałe miody mogą mieć szkodliwe domieszki lub być przegrzewane, przez co tracą składniki odżywcze


**** ubijanie białek na sztywną pianę wiąże się z określonymi zasadami (części z Was zapewne znanymi):

(1) należy to robić w całkowicie czystej misce (nie może być ani trochę tłusta)

(2) w białku nie może pozostać ani troszeczkę żółtka, bo istnieje duże ryzyko, że piana nie będzie sztywna

(3) można zastosować magiczny trik mojej Babci i mojej Mamy, czyli ubijać białka ze szczyptą soli

(4) białka należy ubijać na najwyższych obrotach miksera (aczkolwiek ręczną trzepaczką też się da, a moja Mama robiła to nawet widelcem - Mamo, pozdrawiam Twoje mięśnie rąk :); rozmawiałem też z Babcią na temat ubijania białek i usłyszałem: "Kiedyś to tylko widelcem się ubijało! Trzepaczka?! Nikt o tym nie słyszał!" - widzę, że gdybym żył kilkadziesiąt lat wcześniej joga nie byłaby mi potrzebna)

(5) najlepiej ubijać białka w wysokim naczyniu


***** jeśli lody stały się bardziej kamienne niż puszyste, zupełnie się tym nie przejmujcie – wystarczy je wtedy podzielić na kawałki i zmielić przez kilkanaście sekund w mocnym blenderze (na funkcji kruszenia lodu, czyli tak jak miksuje się zamrożone owoce do sorbetu). Wówczas będą one przypominały konsystencją prawdziwe lody, jakie kiedyś można było dostać we Włoszech (nie mam tu oczywiście na myśli popularnych w Polsce "lodów włoskich", które można kupić w budce ze specjalnym automatem albo w Macu). Takie prawdziwe tradycyjne włoskie lody smakowaliśmy ostatnio w Eiscafe Costa w niemieckim Mittenwaldzie - jeśli kiedyś będziecie w tamtych okolicach, koniecznie spróbujcie!


0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page